niedziela, 28 stycznia 2018

10) Moje sposoby na natręctwa.


Częstym pytaniem, które zadają ludzie cierpiący na OCD jest:
jak radzić sobie z natręctwami?


Opowiem wam jak ja radzę i radziłam sobie z moimi. Moje natręctwa polegają głównie na powtarzaniu jakichś czynności lub słów określoną liczbę razy i w określony sposób. Więcej o tym piszę w poście: Moje natręctwa oraz Tydzień z życia nerwicowca. Aktualnie jestem po 4 pobytach w szpitalu (2x oddział dzienny i 2x oddział stacjonarny) i przyznaję, że jest dużo lepiej niż było wcześniej, a to znaczy, że mogę funkcjonować w miarę normalnie i natręctwa nie pochłaniają mi całego dnia i nie paraliżują już tak bardzo życia.

1) Sposób pierwszy - zapisywanie czynności natrętnych.
To był pierwszy taki sposób, który mi naprawdę pomógł. Dajmy na to jak zrobiłam coś parzyście, a "powinno być" nieparzyście według mojego schematu, zapisywałam sobie to na kartce, np. "zamknąć drzwi jeszcze raz albo jeszcze trzy razy", "powtórzyć jakiś tekst jeszcze X razy". Jak "źle" przeszłam jakąś trasę zapisywałam sobie "powtórzyć trasę od fryzjera do domu i nadepnąć na łączenie chodnika przy numerze 28 na ulicy Y". W konsekwencji te myśli typu "muszę to zrobić teraz, bo później zapomnę i coś się stanie" się eliminowały, bo wszystko co miałam "do zrobienia" miałam zapisane. A po jakimś czasie analizowałam te zapisy i na spokojnie stwierdzałam czy mają one sens (oczywiście, że nie miały) i czy rzeczywiście jak zrobię to jeszcze raz to czy to coś zmieni. Czasem wykonywałam te natręctwa "na spokojnie", bez lęku, po prostu żeby się przekonać o tym, że to nic nie zmieni. Nazywałam to świadomym przeżywaniem natręctw.

2) Sposób drugi - "świadome przeżywanie natręctw" - czyli wykonywanie natręctw kiedy jest się spokojnym i patrzenie co się stanie.
Otóż częstą myślą przy nerwicy natręctw jest taki lęk "jeśli tego nie zrobię to coś złego się stanie". Miałam tak na przykładzie - jeśli nie spłuczę wody trzy razy, to nigdy nie będę mogła ze spokojem skorzystać z toalety, bo to wspomnienie będzie mi towarzyszyło zawsze i nie będę żyła normalnie. Zaczęłam więc chodzić do toalety kiedy nie miałam żadnej potrzeby - po prostu na spokojnie spłukiwałam wodę raz albo dwa razy i czekałam, specjalnie wywoływałam to uczucie w czasie kiedy nie było ono przymusowe i analizowałam reakcje swojego ciała oraz umysłu. Dałam sobie poczuć ten dyskomfort, a także wytłumaczyć sobie, że przecież nic złego się nie dzieje. Na początku było to trudne, ale z czasem przestało mnie to aż tak denerwować.

3) Sposób trzeci - rozmowa.
Rozmawianie uważam za jeden z najlepszych sposobów na każdy problem. Mówienie o swoich lękach i stresie pomaga nam uwolnić się od tego ciężaru, a zrozumienie i wsparcie innych ludzi bardzo motywuje. Eliminuje to też wstyd, który odczuwamy kiedy wykonujemy natręctwa np. w miejscu publicznym. Nauczyłam się mówić o swoim zaburzeniu szczerze i otwarcie, żeby nie ukrywać się już i nie być w tym wszystkim sama. Założyłam tego bloga i pokazałam go moim znajomym żeby zrozumieli moje zachowanie. Nie bójmy się tego - jeśli przez to ktoś się od nas odwróci to znaczy, że nie był naszym przyjacielem, a jeśli ktoś nowy tego nie zaakceptuje, to nie stworzymy z nim po prostu bliższej relacji. Oczywiście nie ogłaszam tego, że choruję wszem i wobec każdemu kogo poznam, ale jeśli ktoś jest dla mnie potencjalnym bliższym znajomym, mówię mu po prostu, że choruję na OCD i mam takie a nie inne przypadłości, leczę się i moje leczenie idzie w dobrym kierunku, chociaż miewam gorsze dni. Nie spotkałam się jak dotąd z osobą, która powiedziała mi, że nie chce mnie poznać z tego powodu, chociaż oczywiście liczę się z tym.


Jeśli ktoś z Was ma jakieś własne sposoby na radzenie sobie z natręctwami, chętnie poczytam, może nawet je tu dopiszę, więc zachęcam do komentowania i dzielenia się swoim doświadczeniem. :)